Forum

Znajdź odpowiedź, zadaj pytanie i połącz się z innymi użytkownikami!

Strona główna Rozmowy Public Forum ŚWIADECTWA Odpowiedz na: ŚWIADECTWA

  • Usuń użytkownika

    Usuń użytkownika
    8 marca 2021 na 12:10

    Chętnie podzielę się z Wami świadectwem mojego nawrócenia. Tym czasem, od którego zaczęła się moja podróż z Jezusem. Mam nadzieję, iż opowieść ta nie będzie chaotyczna.

    Zacznę od tego, iż zawsze wierzyłam w istnienie Boga, ale nie wiązało się z tym nic więcej. Wierzyłam i już. Ciągle jednak coś mi nie pasowało. Zdałam sobie sprawę z tego, iż kompletnie źle się czuje w miejscu w którym jestem, gdyż próbuje religię dopasować do siebie, tak, żeby mi pasowała. Tylko nie o to chyba chodziło. Chciałam być w tym cała, a nie tak po części. Miałam pragnienie poznania prawdy.

    W tym czasie mój szwagier nawrócił się. Mamy sporadyczny kontakt, gdyż nie mieszkamy w tym samym kraju. Próbował mi mówić o Jezusie, ale ja nie chciałam tego słuchać. Z jednej strony sama czegoś szukałam a z drugiej słowa szwagra wzbudzały mój gniew i niechęć. Sam fakt, że mamy się spotkać i ze znów będzie mówił o Jezusie działał na mnie jak płachta na byka. Nawróciła się również siostra mojego męża. Wtedy to już unikałam kontaktu jak tylko mogłam. Nigdy nie pałaliśmy do siebie zbytnia sympatią, ale teraz, przynajmniej z mojej strony to już bardzo źle.

    Ciągle żyłam sobie szukając Boga, raz bardziej, raz mniej. W sumie nic z tego nie wynikało.

    Któregoś dnia zrobiłyśmy sobie z koleżanką badanie piersi. U niej wszystko ok, u mnie nie. Telefony do znajomych lekarzy, każdy zalecał szybka dalszą diagnozę. Nie będę tu pisywać moich emocji, ale jeszcze długo po trzęsły mi się nogi. To był chyba piątek a w sobotę była organizowana “Biała Sobota” w szpitalach onkologicznych. Nie miałam czasu do stracenia. Jechałam autem do szpitala do Katowic, płacząc, zalewając się łzami,krzycząc do Boga: “dlaczego? wiesz, że Cię szukam a tu przez takie cos mam przechodzić. Nie dam rady, nie mam siły, jeszcze dziś wieczorem się spotkamy, a Cię jeszcze nie znalazłam”. Całą drogę tak krzyczałam…

    Dziś nie chcę w to uwierzyć, nie chcę nawet o tym pisać, ale wtedy byłam przekonana, że w tym dniu odejdę do Pana. Nie chciałam nawet się z tym zmierzyć. Tak wtedy myślałam i tak by było. Wcześniej w krótkim czasie pożegnałam dziadków, babcię, rodziców. Mój tata w czasie swojej choroby był cały czas ze mną, wtedy byłam silna. Dla siebie samej nie miałam już nawet pół procenta siły. Nawet nie chciałam spróbować.

    Jeden lekarz, drugi, kontrolne usg. Stoję przed takim starszym lekarzem, ryczę, a on mnie uspokaja, zobaczysz, dziecko, ze będzie dobrze. Bada i bada, mówi, że czysto. Proszę go, niech sprawdzi jeszcze raz, bo to niemożliwe. Czysto.

    Pojechałam jeszcze do Gliwic na onkologię. Tam też mówi – czysto. Potwierdziła to mammografia. Byłam w szoku, nie wiedziałam co się dzieje, dziękowałam Bogu, że jestem zdrowa.

    Za kilka dni mieliśmy lecieć do szwagra i bratowej. Nie byłam szczęśliwa z tego powodu, byłam zła. Robiłam dobrą minę do złej gry. Siedząc w samolocie, jeszcze przed startem poczułam nieopisany spokój. Minutę wcześniej złość a teraz błogość, uczucie którego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. To było bardzo zastanawiające, ale niezwykle przyjemne. Ciężko mi to opisać nawet.

    Na drugi dzień mojego przyjazdu szwagier opowiedział mi Ewangelię, historię słyszaną wiele razy ale wtedy dopiero weszła we mnie. Chłonęłam ją całą sobą. Mówił mi o Jezusie tak naturalnie, tak czysto, tak pięknie. Staliśmy na jakimś londyńskim placu, pełno ludzi a nam łzy leciały po policzkach. To co się wtedy tam wydarzyło jest nie do opisania.

    ( Oczywiście, jak tam jechałam to wcale nie chciałam tego słuchać i nawet przez sekundę nie przypuszczałam, ze coś takiego będzie mieć miejsce).

    Wróciłam będąc innym człowiekiem. Dwa miesiące później oddałam moje życie Jezusowi. To było rok temu. Od tego czasu zmieniło się bardzo dużo. Mam wrażenie, że nie chodzę a lewituję 🙂 jestem bardzo szczęśliwa. Dziękuję Bogu za wszystko i pomimo wszystkiemu. Chcę ciagle więcej i więcej Jego, chcę do Niego biec a nie kroczyć…

    Dziś wiem, że to Bóg mnie uzdrowił i wiem od kogo pochodziła ta nienaturalna błogość

    Ze szwagrem i bratową łączy mnie cudowna więź, kochamy się, jesteśmy dla siebie wsparciem – moja rodzina już się przyzwyczaiła, ale na początku oczy przecierała ze zdumienia.

    Nie chciałabym wrócić do życia przed nawróceniem, mimo, iż tak po ludzku było całkiem ok. W rodzinie się układa, w małżeństwie jest dobrze, dzieciaki świetne, problemy jak kazdy, finansowo nie ma tragedii, ja świetnie dają sobie ze wszystkim radę. Po nawróceniu zobaczyłam w jakim byłam błędzie. Nie było wtedy ok.

    Bóg działa w moim życiu codziennie, wiem o tym. Mogłabym wiele napisać jeszcze, ale o tym może później a teraz czas wracać do pracy 🙂 jestem ciekawa Waszych historii.

    Błogosławię Was wszystkich.</font>

    Bóg jest prawdziwie dobry i Jemu należy się cała chwała i uwielbienie.

    Basia